Spotkałem devów, którzy szczycili się jak ciężko pracują.
Ile nocek zarwali, czy nadgodzin wzięli.
Programowanie to często nasza pasja, ciężko oderwać się od kodu.
Sam na początku lockdownu w 2020 wpadłem w taką pułapkę. Uciekałem w wir pracy, żeby nie myśleć o zewnętrznych problemach.
W krótkim okresie takie działanie może Ci przynieść korzyści - kto nie lubi większej wypłaty za nadgodziny?
Ma to jednak fatalne skutki długoterminowe.
Zgadza się.
Wypalenie zawodowe.
To co do tej pory sprawiało Ci przyjemność nie jest już takie ekscytujące... I ciężko usiąść do roboty.
Po kilku miesiącach wymuszonej pracy zdalnej w pandemii wypaliłem się zawodowo jako programista.
Ułożyłem plan. Sprytny. Rzucić długoterminowy kontrakt, zwolnić klienta. i poświęcić się w całości pracy na swoim.
Decyzję o tym podjąłem na początku 2021 roku.
Kontrakt rozwiązałem na koniec 2022.
Przez prawie dwa lata tkwiłem w poczuciu "nie powinienem tu więcej pracować, ani nie robię kariery w firmie, ani nie rozwijam się jako programista".
Kierowałem się logiką – gdy nie będę musiał poświęcać całego dnia na conajmniej "bycie dostępnym na Slacku", to wtedy mój biznes rozkwitnie.
Decyzję pomogła mi podjąć rozmowa o podwyżce. Tak, wytargowałem więcej pieniędzy bez zwiększania zakresu obowiązków. Ale co to była za jazda. W małym software housie (który dopiero staje się dojrzałą organizacją) można zrobić performance review wtedy, gdy "pracownik" upomni się o więcej pieniążków.
Bardzo mi się to nie spodobało. Firma szukała pretekstu, żeby przez przypadek nie podnieść kosztów mojej umowy za bardzo.
Zgodziłem się na nowe stawki. W ostatnim dniu miesiąca złożyłem szybkie wypo.
Reakcję managementu można podsumować gifem “zdziwiony picachu”.
Rozwiązałem kontrakt, zostałem z tą firmą w jednym projekcie, żeby przez kilka godzin w miesiącu robić maintenance.
Komfortowe dla mnie – jakąś fakturę wystawię.
Komfortowe dla firmy – nie muszą szkolić nowej osoby do złożonego projektu dla dobrego klienta.
Kilka miesięcy późnie.
Jestem już w pełni na "swoim". Mogę się skupić w 100% na swojej działalności edukacyjnej. Mogę wspierać klientów programistycznie tylko przez kilka-kilkanaście godzin w miesiącu.
I wiesz co się okazało?
Te same problemy, które miałem podczas pracy programistycznej full-time występują podczas pracy dla siebie.
Tak – mam więcej przestrzeni umysłowej.
Nie – nie jest łatwiej ruszyć z miejsca.
Tak – wyprodukowałem 5x więcej treści
Nie – nie wyleczyłem się z wypalenia zawodowego.
To Jareczku, jak zamierzasz sobie z tym poradzić?
nawiązać współpracę z innymi przedsiębiorcami, idealnie dev-twórcami (nie wszystko muszę robić sam? nie wszystko powinienem robić sam!)
delegować zadania do współpracowników, a być może też do dedykowanego WA (kolejny sposób na zwolnienie przestrzeni mózgowej)
przestać czytać o tym zasranym rozwoju osobistym (pułapka ciągłego ulepszania siebie)
kontynuować planowanie 90 dniowe (jak dotąd się sprawdza)
To jakie plany na najbliższe 90 dni?
wystąpienia na konferencjach (po prostu sprawia mi to przyjemność)
rozpoczęcie długiego kontraktu programistycznego (przewidywalny dochód)
wydanie programu Next Level #AndroidDev wraz z innymi twórcami
ułożenie planu napisania książki o Kotlinie
przeprowadzenie serii warsztatów programistycznych dla firm
regularna praca w blokach czasowych (ten wpis właśnie powstaje w trakcie bloku pisania)
Na koniec zostawię Ci kilka linków powiązanych ideowo z treścią dzisiejszego mailingu :)
Wojna Sztuki Pressfielda – książka o oporze twórcy
Ola Kunysz na TedX – prezentacja o wypaleniu zawodowym
O Syndromie Oszusta z Anitą Przybył – odcinek podcastu, który pomógł mi nazwać niektóre mentalne pułapki
Jak u Ciebie wygląda wypalenie zawodowe? Czy może czujesz cały czas syndrom oszusta? Masz swoje przemyślenia w tym temacie? Chętnie je poznam. Wystarczy, że odpiszesz na tego maila.
Pozdrawiam serdecznie,
Jarek Michalik